Forum Złamane Serca Strona Główna
Zaloguj

Po 6 latach razem i rozstaniu chcę być z nim

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złamane Serca Strona Główna -> Nasze historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MI
Gość






PostWysłany: Czw 4:30, 20 Gru 2007    Temat postu: Po 6 latach razem i rozstaniu chcę być z nim

Witam Wszystkich.
Chodziłam z NN prawie 6 lat. Rok temu w grudniu znalazłam ogłoszenie o wynajmie mieszkanka w centrum naszego miasta, namówiłam go żebyśmy je wynajęli i tak też zrobiliśmy. Mimo, że moja mama była do tego na początku źle nastawiona (jak tak bez ślubu można zamieszkać) szybko zmieniła nastawienia i chciała nam we wszystkim pomóc, moja rodzinka kupiła mi kilka drobnych rzeczy i drobny sprzęt agd. Umówiłam się z moim chłopakiem, że on będzie płacił za czynsz (+odstępne) i tak też robił przez kolejne 10 miesięcy. Ja wzięłam kredyt na pralkę i lodówkę, odkurzacz. On od siebie do naszego mieszkanka włożył tylko swojego laptopa. Było super, miluśko, kochałam go, było nam ze sobą dobrze, lubiliśmy swoje towarzystwo.
Nie podobało mi się to, że nic nie kupuje do domu, przez kilka miesięcy nie mieliśmy stołu - tak długo go namawiałam, że w końcu kupiliśmy stolik do kawy().
Kupował jedzenie, później coraz częściej mi wypominał czemu ja tak rzadko kupuje. Na początku wspólnego mieszkania umówiliśmy się, że nie będę codziennie gotowała obiadu, gdyż uznaliśmy że nie ma takiej konieczności(ja pracuje na trzy zmiany).
Dodam że NN prace miał i ma, na brak pieniędzy nie narzeka(jest typem faceta oszczędzalskiego). Po kilku miesiącach postanowiłam, że chcę kupić samochód na raty, gdyż mój chłopak nie widział takiej potrzeby (!??!!) więc kupiłam, on był temu na początku przeciwny ale postawiłam na swoim.
W międzyczasie NN zrezygnował z pracy gdyż dostał nowego szefa z którym nie mógł się porozumieć. Dodam że w tamtej pracy zarabiał super, po kilka tysięcy. Nie pracował przez 3 miesiące -szukał sobie innej pracy, przebierał w ofertach, jeździł na rozmowy kwalifikacyjne moim autem, nie jestem z typu kobiet utrzymujących faceta, on miał kasę z tego co, zaoszczędził z poprzedniej pracy. Ze spokojem starczyło mu jej na 3 miesiące, dostał pracę gorzej płatną i poprosił czy może korzystać z mojego auta na podstawie umowy użyczenia w celach służbowych. Zgodziłam się, dlaczego nie? w tamtej chwili nie sądziłam, że mogę tego żałować później, ufałam mu. On odwoził mnie i przywoził codziennie z pracy, ponosił koszty związane z eksploatacją auta.
Było miło, pięknie, kochałam go, dbałam o niego, regularnie prałam, czasem prasowałam, jak miałam ochotę gotowałam, jak nie on zamawiał jakieś gotowe jedzenie, pizze itp.
Zawsze jak była u mojej mamy ona robiła mi aluzję jak to można tak bez ślubu żyć, co było dla mnie przykre, ja chciałam ślubu a mojemu wspaniałemu chłopakowi się nie spieszyło.
A prawda jest taka że NN obiecywał mi że weźmiemy ślub jeszcze zanim zamieszkaliśmy razem. Ja zamieszkałam z nim z myślą, że w końcu poprosi mnie o rękę, kochałam go bardzo. W końcu zaczęłam z nim o tym częściej rozmawiać, że chciałabym tego, a on powiedział że on nie ma zamiaru brać ze mną ślubu i ze wypisuje się z kościoła, bardzo mnie to dotknęło, ale byłam z nim ponieważ łudziłam się ze coś zmienię. Coraz częściej kłóciliśmy się, ja była zła że on rzadko coś kupuje do domu, nie kupuje mi niczego(jakiegoś ciuchu itp.), kupował tylko jedzenie i czasem mi jakiś kosmetyk (nie za drogi Neutral), potem zaczął to wypominać. Ja przed dwa kolejne miesiące co tydzień mówiłam mu ze odejdę, jeśli on się nie zmieni, nie chciałam wiele, on robił mi pretensje że ja ciągle chce pieniędzy (choć nigdy mi nie dał!)ja stwierdziłam że będę się zachowywała dla niego tak jak on do mnie. Nasze kłótnie były często rozmowami, z których pod koniec nic nie wychodziło konstruktywnego. Zawsze wieczorem wtulaliśmy się w siebie i przytulaliśmy. Kochaliśmy się, ale oboje całym swoim zachowaniem często doprowadzaliśmy do kłótni.
Jakoś miesiąc przed rozstaniem on przyniósł mi metrowa czerwoną różę, powiedział z uśmiechem, że to na nasze rozstanie i że się cieszy, tak mówił ale potem często jeszcze zachowywał się jakby dobrze mu ze mną było. Mieliśmy też różne poglądy na życie, u mnie w domu to ojciec utrzymywał rodzinę a mama zajmowała się dziećmi, a u niego matka całe życie pracowała i pracuje(w międzyczasie zajmowała się dziećmi).
Przy którejś z kolei kłótni zaczął mi grozić, że jak kiedyś wrócę do mieszkania to nie wejdę, ponieważ on wymieni zamki.
Stwierdziłam, że nie wytrzymam tego i nagle z dnia na dzień wymyśliłam, że odejdę jak on będzie w pracy. Pojechałam do mojego domu rodzinnego, tam się rozpłakałam i moja mama postanowiła mi pomóc. Na drugi dzień sprowokowałam mojego chłopaka do tego aby wyszedł do pracy (ma taką prace że jeździ do niej o której chce godzinie) byłam do niego taka miła i on do nie, wtulał się we mnie, ja to odwzajemniałam i czułam się naprawdę dziwnie wiedząc co za chwilę się stanie. Nie byłam pewna czy dobrze robię, ale stwierdziłam, że muszę to zrobić żeby przerwać te nasze kłótnie, żeby było między nami lepiej-liczyłam, że jeśli odejdę on zmieni się, choć trochę swoje zachowanie, zrozumie, że chciałam, żeby mnie naprawdę szanował, sądziłam że zmieni się, znów będziemy razem... myliłam się, co niektóre sprawy poszły nie tak jak się spodziewałam...
a więc jak pojechał do pracy po czułym pożegnaniu zabrałam z mieszkania wszystkie swoje rzeczy, cały sprzęt który ja kupiłam, zostawiłam wspólne zdjęcia, misie, maskotki od niego. napisałam mu sms żeby po pracy podjechał do mojego domu rodzinnego. I przyjechał, wszedł, dał mi maskotkę którą kupił dla mojej młodszej siostry, powiedziałam mu że odchodzę, był w ogromnym szoku, ja mówiłam że to dziwne ze on jest zdziwiony bo przecież robił wszystko żeby tak się stało, widziałam ze na początku chyba się rozpłacze(on), zrobił taką minkę-chyba nie wierzył w to co się stało, do rozmowy wtrąciła się moja mama i powiedziała mu żeby mnie nie nachodził itp. groziła policja. Było mi ogromnie przykro, płakałam, ale czułam że, musiałam to przerwać. zgadzałam się z moja mamą; NN proponował mi jeszcze abyśmy spotkali się gdzieś w knajpce i wyjaśnili wszystko, w końcu on pojechał, potem wieczorem przywiózł mi wszystkie rzeczy: maskotki, zdjęcia które w mieszkaniu zostawiłam, miał taką minę... Przez dwa tygodnie nie odzywałam się do niego, ani on do mnie. Jakoś szybko mi minęło, owszem płakałam i było mi źle. Po dwóch tyg. kiedy oddał mi moje auto (po rozstaniu na początku kłamał że potrzebuje je na kilka dni żeby sobie kupić własne (potrzebował auto do pracy)nie chciał mi auta oddać, w końcu z policja musiałam je odebrać!!! nie wyobrażacie sobie co ja musiałam wtedy przejść)napisałam mu eski ze bardzo mnie skrzywdził...i tak się zaczęło, zaczęliśmy pisać do siebie, okazało się że w dzień rozstania on przesłał mi sms że chciałby to wszystko wyjaśnić a moja mama odpisała z mojej komórki żeby spadał i groziła policja, a potem usunęła tę wiadomość, on sądził że ja tak myślę i że ja tak napisałam i dlatego przestał się odzywać.
Zaczęłam dostrzegać ze moja mama regularnie przegląda moje sms i w ogóle wiadomości, byłam wściekła, ale tak mnie to osłabiło ze nic jej nie powiedziałam, zaczęłam mieć tylko do niej zły stosunek. Nie mam dokąd iść jeśli i dom rodzinny chciałabym opuścić...oczywiście mam znajomych ale nie jestem niezależna, nie byłabym w stanie też wynająć sama mieszkanie.
Jak dotąd spotkałam się z moim chłopakiem kilka razy, oboje chcielibyśmy do siebie wrócić, on bardzo tęskni, ja właściwie tez, czasami bardziej a czasami mniej, bardzo boje się popełnić ten sam błąd kolejny raz. Teraz rozmawiamy z NN spokojnie, choć nie we wszystkich tematach się zgadzamy to oboje widzielibyśmy wspólna przyszłość w byciu ze sobą oczywiście na innych warunkach. Myślę że dalibyśmy radę spróbować zacząć to wszystko od początku, staralibyśmy się tego na pewno nie zniszczyć, ale przecież nie mam pewności jak to będzie.

Moja mama powiedziała ze nie chce więcej widzieć NN w naszym domu. Rozumiem z tego że mam wybór albo chłopak albo rodzina. Zapewne mama w końcu by mi wybaczyła...

Stwierdziłam ostatnio że zrobiłabym wszystko, zostawiła rodzinę żeby tylko z nim być, czuć się znów kochaną, być przy nim, mieszkać z nim. Bardzo go potrzebuję. On okazuje mi to samo tylko teraz on nie chce wynająć innego mieszkania, na to które było skończyła się umowa(kończy się ostatniego grudnia). Niby nie chce wynająć, mówi że nie jest pewien czy znów nie wytnę mu podobnego numeru Smile ale jakbym dała mu bardzo do zrozumienia że ma wynająć pewnie by to zrobił. Powiedział że za pół roku wyprowadza się do większego miasta, 50 km od tego gdzie mieszkamy, kolega chce mu tanio wynająć. I dawałam mu do zrozumienia że chciałabym zamieszkać tam z nim. Pewnie to wszystko chaotycznie napisałam, mam nadzieję ze treść jest w marę logiczna Smile i że zrozumiecie co chciałam przekazać choć po części.
Nie wiem co mam dalej robić, jak się zachowywać, chciałam żeby się zmienił, i żebyśmy znów byli razem a tu.. nie stało się jak przewidywałam na początku. Teraz po każdym naszym spotkaniu nie wychodzi z nich nic przyszłościowego.

może ja jestem taka głupia i jeszcze się łudzę i nie powinnam od niego już na nic liczyć po tym co zrobił i jak się zachowywał. Wiem że jestem warta lepszego faceta... ale polubiłam też motto "śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". Nie chciałabym stracić czegoś ważnego, ktoś by powiedział że już jest za późno a ja no to że nigdy nie jest za późno. Smile

TERAZ KIEDY SIE Z NIM ROZSTAŁAM DOPIERO WIEM ŻE GO KOCHAŁAM NAPEWNO. WCZEŚNIEJ NIE MIAŁAM TAKIEGO MOCNEGO UCZUCIA.
to prawda że docenia się to co się traci.
A NN powiedział mi że odkładał kasę na ślub ze mna (cywilny) na wiosnę, a przeze mnie musiał sobie za to kupić samochód. Zabolało mnie to, nie wierzę mu do końca że chciał ze mną ten ślub.

Dlaczego mężczyźni tak się boją ślubu...Smile
Dlaczego niektórzy się nie boją Smile

nie wyobrażam sobie świąt bez mojego ukochanego....nie wyobrażam sobie wigilii i nowego roku...

Teraz się nie dziwię ze jak ktoś przeżyje jakieś załamanie to próbuje się zabić itp. ale nie martwcie się ja niczego takiego nie planuje.

Ogólem nie jestem z moim NN od miesiaca... Wink Exclamation Exclamation
Powrót do góry
A.




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:37, 23 Gru 2007    Temat postu:

przeczytałam twoja wypowiedz are dni temu , a psze dopiero dzisiaj. Dla mnie poprostu jest to nie pojete. Wy rozstaliscie sie przez pieniadze....niech dojdzie do was ze milosc tym nie zyje...szok...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
limak




Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Nie 21:43, 23 Gru 2007    Temat postu:

Właśnie. Jak można sie rozstać przez pieniądze? Ktoś z was musi przywiązywać do nich wiekszą uwage niż przecietny człowiek. Znam mase par ale o kase nikt sie nie kłuci. Każdy odstawił by sobie tależ z jedzeniem aby druga osoba nie była głodna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MI
Gość






PostWysłany: Śro 1:15, 26 Gru 2007    Temat postu:

Spotkałam się z Nim już kilka razy, raz tylko było to spotkanie z jego inicjatywy... Cały czas myślę o nim pozytywnie i wyrzucam od siebie wszelkie myśli, żebym dała sobie z nim spokój. Piszę do niego sms'y, zdarza sie że z 3 dziennie, czasmi nie. Pisze w nim że myślę o nim lub co akutrat robię. Nie chcę być w żaden sposób nachalna. On na moje smsy nie odpisuje!!! Ani też nie odbiera moich telefonów, nie daje sygnałów. Jak już odbierze to jest prawie "święto", mówi że akurat nie miał telefonów przy sobie. Dziwne wcześniej rzadko mu się zdarzało żeby nie miał. Cały czas daje mu do zrozumienia poprzez moje zachowanie, smsy, sygnały że chcę z nim być, że nie chcę zakańczać tego wszystkiego, żal mi tych 6 lat razem, podczas których w większości było nam ze sobą, i że nieważne jest dla mnie jak patrzyłaby na to moja rodzina. On na spotkaniach mówi że bardzo za mną tęskni, bardzo źle mu z tym co się stało, źle mu beze mnie, że bardzo o męczy ta sytuacja, dziwny układ między nami i że nie wie jak dlugo taką sytuację wytrzyma.
W dzień wigili to ja zainicjowałam spotkanie, i on z trudem się zgodził ponieważ był zajęty zakupami. Dałam mu w kopercie ponad 30 naszych wspolnych zdjęć A4, kartkę świąteczna z życzeniami oraz trzy inne śliczne kartki, na jednej pisało "zawsze chcę z Tobą być", dodałam jeszcze chusteczkę która spyskałam moim perfumem i zdjęcie naszej wspólnej choinki sprzed roku. A on obejrzał to wszystko przy mnie, było mu bardzo miło i nic więcej...spodziewałam się ze może choć z nastrojem świąt on też coś przemyśli a tu nic. Dał mi wtedy małego szklanego aniołka... Rozmawialiśmy jeszcze i on powiedział że skoro ja odeszłam to teraz muszę wszystko naprawić i coś wymyślić!!!!! On udaje kompletnie bezradnego....(a wcześniej nie bylo sytuacji z którą by sobie nie radził) co mam robić w takiej sytuacji????
Powiedziałam mu że ja nie wynajme mieszkania i nie poproszę żeby został moim mężem, ponieważ na wynajem mnie nie stać a o rękę to on może mnie poprosić, a nie ja go.
To śmieszne, przykre i żałosne że on wymaga wszystkiego ode mnie. najbardziej teraz mnie boli że on nic nie robi żebysmy byli razem, ja jestem z siebie zadowolona bo robie tyle ile w mojej mocy. Koleżanka powiedziała mi że ona na moim miescu dalaby takiemu w gębę i to bylby koniec, ale ja mimo że nie raz miałam wobec Niego takie mysli nigdy tego nie zrobiłam, wyrzucalam sobie że nie chcę abyśmy sie rozstali definitywnie na zawsze przeze mnie.
Muszę czekać co czas pokaże, a biorąc pod uwagę dotychczasowy bieg wydarzeń i to że nic nie dzieje się aby bylo lepiej obawiam się w końcu nie wytrzymam jego bezradności, obojętności i po prostu przestanę o nim myślec pozytywnie... ale zanim to nastąpi to jeszcze może się dużo zmienić.
Powrót do góry
A.




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:29, 26 Gru 2007    Temat postu:

wszystko może sie zmieni jak w kalejdoskopie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MI
Gość






PostWysłany: Śro 4:50, 09 Sty 2008    Temat postu:

Witam Wszystkich


Wczoraj spotkałam się z moim byłym i cały czas mówił ze mnie kocha i chcę być ze mną. Ja też tak czuję ale obawiam się co będzie jak sytuacja się powtórzy, jeśli się znów rozstaniemy? moja mama jest przeciwna temu zwiazkowi, powiedziała że ja wrócę do niego to już mi nie pomoze jeśli zajdzie taka potrzeba ...Jestem załamana...wszyscy piszecie tu o nieodwzajemnionych miłosciach a u mnie jest teraz tak że ja chcę i on chcę wrócić do mnie... On postawił warunek(szok) ze nie chcę żeby moja mama była na weselu, że ja wyprosi, że jak będe z nim mieszkała to jemu w ogole nie będzie zależało na jakimkolwiek kontakcie z moją mama, nie bedzie też wspólnie odwiedzał mojej rodziny...
Odpowiedziałam mu ze nie wyobrazam sobie tego... Mama mimo ze dużo zrobiła zebyśmy nie byli razem to jednak zawsze mama. Sądze że gdyby on był w miarę kulturalny to nie mówiłby mi takich rzeczy, i to jemu powinno zależeć żeby mieć dobry kontakt...
On prosił mnie zebyśmy się jutro spotkali i podjęli decyzję, albo zamieszkamy razem znów albo to koniec.
Napisałam mu niedawno eskę ze powinien wybrać albo wazniejsza jest dla niego nienawiść do mojej mamy albo miłośc do mnie, i że ja nie zerwę kontaktu z nią. Jeszcze godzinę temu nie miałam o to wątplilowści, a teraz myślę że mogłabym zrobić wszystko żeby tylko z nim być. Pewnie do wieczora zmienie jeszcze kilka razy zdanie....
Pomóźcie, napiszcie co byscie zrobili na moim miejscu....
Nie chcę żałować ze nie walczyłam do końca, do tej pory to ja walczyłam o niego z całych sił, a teraz kiedy on też chce ja boję się.... Kopcham go bardzo, i nie wyobrażam sobie jak mogłabym żyć bez niego. przez ostatnie dwa tygodnie boli mnie brzuszek z tych stresów.

TRZYMAJCIE SIĘ CIEPLUTKO!!!
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złamane Serca Strona Główna -> Nasze historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin