Zaloguj
Forum Złamane Serca Strona Główna
->
Miłość w tarapatach
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Centrum
----------------
Ogłoszenia,regulamin
Dlaczego powstało takie forum
Miłość platoniczna?
Złamane Serce
----------------
Nasze historie
Zabić doła
Kochanie wróć
Serce w całości
----------------
Moja miłość
Miłość w tarapatach
Przydatne
----------------
Wiersze na różne okazje
Kiedy jest mi smutno słucham muzyki...
List miłosny
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
rufi
Wysłany: Śro 19:16, 19 Sty 2011
Temat postu: czekac i kochac??
hmmm.... trudno tak opisac to co sie dzieje teraz w moim zwiazku - ale sprobuje... od roku spotykam sie z dziewczyna, oboje jestesmy blisko trzydziestki, finansowo niezalezni, zawodowo zabezpieczeni... poczatki byly bardzo fajne, wszystko szlo jak nalezy... niestety wraz z nadejsciem jesieni moja wybranka zaczela coraz bardziej sie zamykac w sobie, okazywa mi zniechcecenie - i to nie tylko do mnie, ale i do zycia w ogole. nic jej nie cieszylo, twierdzila, ze wszystko jest do bani, ze nie czuje sie spelniona ani szczesliwa. staralem sie jej wynagradzac zly nastroj wyjsciami do kina, na kolacje itp., a przede wszystkim zawsze bylem i mogla na mnie liczyc... z racji jej ciezkich przezyc z dziecinstwa (patologiczna rodzina) moje serce zaczelo temu przypisywac ogolne zniechecenie do zycia i otaczajacego swiata. w osotatnia sobote cos w niej peklo - zaprosila mnie na obiad (rano pracowalem), w trakcie gotowania powiedziala , ze musi mi cos waznego powiedziec. po obiedzie zakomunikowala, ze nie czuje sie szczesliwa (nic nowego) oraz ze musi cos z tym zrobic - poszuka pomocy specjalisty... zaczela plakac, ze jest jej przykro, ze mnie krzywdzi, ze nie zasluguje na to aby cierpiec przez nia i ze zaluje, ze to wlasnie na mnie trafilo... powiedziala, ze przede wszystkim potrzebuje czasu aby sobie wszystko przemyslec i poukladac... w poniedzialek miala miec wizyte u psychologa (jak to powiedziala - chce pokonac z pomoca fachowca demony przeszlosci).... we wtorek zadzwonilem z pytaniem co slychac "u mojego skarbu" - a ona, ze jej zabraklo odwagi, ze wyjezdza do rodzicow na urlop i .... tyle... gdy poprosilem, aby dala mi znac jak tylko dojedzie (daleka droga pociagiem) - powiedziala, ze jestem gorszy niz jej matka... sam juz nie wiem co robic.... jak jej pomoc?? dac jej czas i czekac czy tez probowac utrzymywac z nia wiez za wszelka cene i zapewniac o moim uczuciu (w to to akurat ona nie watpi - czesto o tym rozmawialismy, mowila, ze czuje sie przy mnie bezpieczna i kochana)... dla mnie - pomimo juz niemlodego wieku - to pierwsza milosc, taka ktora dorzala i ktorej czlowiek jest swiadomy i pewny... napiszcie co myslicie...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin