Forum Złamane Serca Strona Główna
Zaloguj

No i się skończyło...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złamane Serca Strona Główna -> Nasze historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mariusz
Gość






PostWysłany: Nie 21:10, 14 Paź 2007    Temat postu: No i się skończyło...

Witam,
Mam 31 lat i właśnie skończył się mój wieloletni związek. Ale od początku. 10 grudnia ubiegłego roku postanowiliśmy z Anią się rozstać. Jednak było to dość dziwne rozstanie, bo często do mnie dzwoniła, prosiła abym ją odwiedzał itp. Raz nawet widziałem jak przyjechała do moich sąsiadów i spacerując pod moimi oknami smutno patrzyła w górę. To było straszne. W międzyczasie poznałem dziewczynę z którą się zaprzyjaźniłem. Gdy Ania się o tym dowiedziała bardzo cierpiała. Miesiąc temu moja nowa znajoma postanowiła, że skoro nic z tego nie będzie (robiła sobie nadzieje) to ona odchodzi. Nic do niej nie czułem więc jak mogło coś być. W jednej chwili uświadomiłem sobie jak bardzo kocham Anię. Napisałem do niej list w którym wyznałem miłość. Poprosiłem abyśmy wrócili do siebie lub rozstali sie na dobre. Zaprosiła mnie do siebie, było bardzo miło, nastrojowa muzyka, świece. Skończyło się na cudownym uniesieniu po którym wyznała mi, że nie może cofać się wstecz. Słowa zabolały jak nóż wbity w serce. Uciekłem od niej jak zbity pies. Tak właśnie się teraz czuję.
Powrót do góry
limak




Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Pią 19:01, 19 Paź 2007    Temat postu:

Ja też straciłem dziewczyne po 5 latach i jest to bardzo bolesne.
Niestety człowiek jak coś straci dopiero to docenia ale czasami jest już za późno.
Tak jest też i w moim przypadku.
Zawalcz o nią. Postaraj sie wyjaśnić że nic cie nie łączyło z taktą dziewczyną.
Ona musi to przemyśleć a ty musisz cieprliwie czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz
Gość






PostWysłany: Sob 16:52, 20 Paź 2007    Temat postu:

Witam,
dzięki za odpowiedź. Od ponad tygodnia rozmawiamy po kilka godzin przez telefon. Ania jest jednak niezdecydowana. Traumatyczne przeżycia ostatnich miesięcy spowodowały, że nauczyła sie oddychać beze mnie. Poznała nowych ludzi, pozbierała swoje życie na nowo do kupy. Teraz obawia się powrotu do związku ze mną, bo nie chce za jakiś czas przechodzić tego co ostatnio. Ja z kolei obawiam sie, że ona wpakuje się w jakieś problemy. To rozstanie bardzo ja zmieniło, odnoszę wrażenie, jakby była znieczulona. Tak czy owak już nigdy nie będzie jak dawniej.
Szkoda, że to miejsce odwiedzają ludzie, którzy są zrozpaczeni. Gdybym wiedział, że ono istnieje i trafił tu w grudniu ubiegłego roku to może moje życie inaczej by dziś wyglądało. Tak jak napisałeś często zdajemy sobie sprawę ze straty bliskiej osoby gdy jest już za późno. Na początku poczułem się wolny, kłopoty minęły. Po czasie moje serce zaczęło bić w zupełnie nieplanowany sposób i boleśnie przypomniało kto w nim jest wyryty.
Powrót do góry
limak




Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Sob 20:23, 20 Paź 2007    Temat postu:

Powiem ci że ja mam identyczną sytuacje. Też moja Ania sie zmieniła. Tak jak piszesz poznałą nowych ludzi ułożyłą sobie życie od nowa itd. Co ogrsza (dla mnie) Ania ma nowego chłopaka. Podobno jest dla niej dobry i ma to coś czego ona szuka.
Strasznie przykro mi sie zrobiło ale moje zachowanie czasami też nie było zbyt dobre.
Mam nadzieje żę ona do mnie kiedyś wróci.
Radze ci utrzymaj z nią kontakt bądz miły i pamiętaj o waszych ważnych datach.
Pisze jej miłe krótkie sms ale nie zbyt czesto i nie typu wróć do mnie tylko delikatle i miłe.
Jeśli Kocha to wróci do ciebie i będziecie szczęśliwi jak nigdy a jeśli nie to znaczy że ona lubi te życie jakei teraz wiedzie i jejst jej dobrze.
To cieżkie bo mam ten sam przypadek ale powiniene śżyczyć jej szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz
Gość






PostWysłany: Nie 9:39, 21 Paź 2007    Temat postu:

To robiłem przez ostatnie dwa tygodnie. Życzyłem jej szczęścia. U mnie jest tak, że Anka poznała kogoś na wycieczce. Podobno miły i fajny. On obecnie mieszka za granicą ale ma wrócić. Nie chcę doczekać czasów, że on naprawdę wróci a ja przez telefon usłyszę jak to jest im ze sobą dobrze. Nie dam rady, moje serce nie da rady. Wczorajszy dzień sporo zmienił, uświadomiłem sobie, że nie powinienem był dawać Ci rad bo sam w podobnej sytuacji nie wiem co mam robić. Przez ostatni tydzień rozmawiałem z Anią telefonicznie wiele godzin, baaaaaardzo długo. Odniosłem wrażenie, że oboje potrzebujemy tych rozmów dla poprawy nastroju. Wczoraj jej nastrój był dobry, więc może jej "nowy" zadzwonił, odezwał się dał znak życia. Jakoś nie jestem ciekaw rozwoju wydarzeń w jej "nowym" życiu. Dlatego nie wiem czy nie zerwać kontaktu zupełnie. Może to jej coś uświadomi.
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
M
Powrót do góry
A.
Gość






PostWysłany: Nie 10:14, 21 Paź 2007    Temat postu:

Mariusz , nie trac z Nią kontaktu . Ja straciłam z człowiekiem którego kochał, minąl miesiąc. I cierpie jeszcze bardziej , zrozumiałam że juz nie wroci....ale zrobiłam jeszcze gorzej tracą z nim kontakt......bo przynajmniej jakies slowa od niego do mnie by plynely....nie zrywaj kontaktu bo twoje serce kocha , kazda czasteczka ciebie... a potem kazda z nich bedzie tesknic i przyniesie bol...
Powrót do góry
limak




Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Nie 12:05, 21 Paź 2007    Temat postu:

Sorry ale dalem taka samą odpowiedzi do innego tamatu. To yłą pomyłka.
Odpowiedzi jest skierowana do tego postu

A. ma racje. Nie zrywaj kontaktu. Ja tak przynajmniej robie. Miej z nią delikatny kontakt na stopie przyjaciela. Może z czasem zrozumie że ten chłapak kórego poznała to nie to.
Mi Ania napisala że poznałą drugiego jest jej z nim dobrze i daje jej to oczym ona marzyła.
To dopiero mnie zabolało kiedy ja przez 5 lat flaki z siebie wypruwalem aby było jej dobrze.
Mimo to szanujej jej decyzje. Myśleże ona wyjdzie za niego i to mnie troche przeraża ale staram sie już na to nastawć. Nie chce być zdziwiony.
Pozatym jej dziadkowie mieszkają na przeciw moich dziadków a ja mieszkam od nich 300m Sad Będe widzial kiedy ona przyjeżdza z nim do nich na świeta i wogle.
Nie będzie łątwo ale łączyło nas piekne uczucie (mnie dalej łączy) i nie chce bo popsuć.
W naszym rozstaniu było też troche mojej winy. Gdybym to ja w 100% zawinił walczył bym o nią ale ona nie widzi tego co zrobiła zle dlatego nie prosze o powrót.
Boli to strasznie ale nic an siłe.
Mariusz moja rada jest taka.
Nie zrywaj kontaktu i dawaj jej delikatne znaki że tesknisz itp
Pokaż też że żałujesz tych przykrych rzeczy które ona od ciebie usłyszala.
Ja powieidzałem kiedyś że kocham motory i Anie. Nie do końca to znaczylo tak jak to zabrzmiało ale palnłem głupote i żałuje.
Wczoraj np. przeprosiłem ja za to. Już nidgy nikomu czegoś takiego nei powiem.
Człowiek uczy sie na swoich błędach. Niestety boleśnie czasami.
Gdybym dostal teraz drugą szanse naprawde zrezygował bym z motoru na rzecz Ani i naszej przyszlości. To by mi dało prawdziwe szczęscie i spełnienie.
Niestety jest już chyba za późnio ale niech ma o mnie chociaż dobre zdanie.

Wieże w siłe miłości.
Jej koleżanki tż zerwaly ze swoimi chłopakami na żecz starszych gości.
Jedna za rok wychodzi za mąż a druga jest zaręczona.
Aniu pujdzie pewnie w ich ślady. To rozsądna dziewczyna ale bojej sie tego.
Wiem że to byłą to osoba. Ta jedyna.
Morze kiedyś nasze drogi sie jeszcze spotkają. Modle sie o to bo teraz wiem co straciłem.
Dziś Ania pojechała poznać rodziców tego chłopaka.
Zapowiada sie emocjonalnie cieżki dzień dla mnie Sad ale mam nadzieje że jej marzenia sie spełnia.
Chłapaki JA JĄ NAPRAWDE KOCHAM!!!!!!
I tak juz po nocach nie moge spać mysle o niej itp. Chyba gorzej być nie może ale juzjej tego nie mówie tylk osam z tym zostaje.
Pozdrawiam i życze wam nie róbcie takich głupot o jakich my tu piszemy.
Lepiej aby te forum mialo jak najmniej użytkowników Smile
Pozdro i szczęścia wam życze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Warszawy

PostWysłany: Nie 13:14, 21 Paź 2007    Temat postu:

Moja sytuacja jest skomplikowana, gdyż rozstaliśmy się z Anią 10 grudnia ubiegłego roku (sporo czasu upłynęło). Nie potrafiłem poradzić sobie z problemami, które nas spotykały. Różnice doprowadzały do frustracji. Nie wytrzymałem tego napięcia i w grudniowy wieczór po prostu wyszedłem od niej z mieszkania, wcześniej się z Nią żegnając. Ania zadzwoniła gdy dotarłem do domu. Odbyliśmy wówczas długą szczerą rozmowę, w której postanowiliśmy, że damy sobie czas. Obawiała się bowiem, że od razu zerwę z nią kontakt. Działałem trochę pod wpływem emocji, "dobrych rad" przyjaciół, brata, rodziny. Sądziłem, że wspólnie z Anią podjęliśmy dobrą życiową decyzję. Sądziłem, że moje życie ruszy z miejsca. I tak trwałem w tym stanie do chwili gdy zacząłem próbować spotykać się z inna osobą. Okazało się, że nie jestem w stanie wykrzesać do niej nic poza sympatią, jaką mam, choćby do Was. Ale czy to może wystarczyć. Oczywiście nie. Przez cały ten okres, z różnym natężeniem dzwoniliśmy do siebie, kilka razy odwiedziłem Anię, ona odwiedzała mnie, naszych wspólnych znajomych. W pewnym momencie, od lipca moje serce zaczęło domagać się swego. Zrozumiałem, że wziąć Anię w ramiona jest największym moim pragnieniem, przytulić i nic więcej. Oglądać jej dziecięcy uśmiech, słuchać jej ciepłego głosu, wspierać w trudnościach, i rozmawiać o wszystkim. Byliśmy ludźmi o podobnym poziomie wrażliwości, a zupełnie tego nie docenialiśmy. Gdy wspominam chwile, gdy Ania dzwoniła do mnie i mówiła, że gotowa by była zmienić swoje życie, że sprawy, które niegdyś były problemem już nie istnieją, gdy mówiła moim znajomym, że gdyby mogła do mnie wrócić to natychmiast by to uczyniła, to szlak mnie trafia. Dlaczego jeszcze tego nie czułem? Gdy się obudziłem na wszystko jest już za późno. Dziś ja wrócił bym do niej bez jakichkolwiek warunków, wymagań, oczekiwań. Nie rozumiem również dlaczego Ania pozwoliła mi się tak do siebie "zbliżyć" wiedząc, że skłania się ku takiej a nie innej decyzji. Tak jakby chciała mi pokazać, popatrz stary co straciłeś. Nie mam pojęcia jakie są obecnie jej uczucia, co do mnie czuje, empatię, litość? Czy w ogóle coś czuje? Wiem natomiast, że nie mogę tak dłużej żyć, czekając na kolejny telefon. Zaczynam sie o siebie bać, nie mam apetytu, nie mogę jeść bo mnie coś ściska. Teraz ze zdrowiem też nie najlepiej. Proszę Boga aby uwolnił mnie od tego co czuję. Przez ostatni rok bardzo się od niego odsunąłem. Nie mogłem sobie wytłumaczyć, że skoro dał nam tak piękną miłość to dlaczego nie pomógł aby przetrwała. Dziś wiem, że to była nasza wina, może nawet bardziej moja. Myślę o tym bez przerwy i do niczego mnie to nie prowadzi. Decyzja o zerwaniu kontaktu, który mógłby przynieść ulgę (za jakiś czas) bez przerwy kłóci się z myślą aby ten kontakt podtrzymywać, gdyż nadzieja umiera ostatnia.
Tak do końca, to nie wiem jakie decyzje powinienem teraz podejmować, obawiam się, że co bym nie zrobił to będzie źle. Pozdrawiam Was, dziękuje za odpowiedzi i życzę powodzenia...
M


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
limak




Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Nie 16:10, 21 Paź 2007    Temat postu:

Masz racje toche czasu mineło.
Powiem ci że po cześci rozumiem twoją i moją Ania ( piekne imie prawda )
Zraniliśmy je chodzi one trone nas też i teraz sie boją powrotu.
Że przez pare miesiecy bedzie dobrze a potem znowu sie popsuje.
Związek to praca nad własnym sobą i kształtowanie harakteru. Nie można dać sobie wejść na głowe ale też czesto trzeba pójść na kompromis. Mi moja Ania powiedziała że zaczyna życ od nowa. Będzie pamiętała nasze uczucie bo to byla piekna sprawa ale teraz musi iść to przodu i nie zatrzymywać sie w miejscu. Rozumiem ja i chodz jestem zły ona ma do tego prawo.
Przykro mi było tylko że po rozstaniu ona nic nie zrobiła. Żadnej chęci powrotu.
Jakby to była wszytsko moja wina a ona umyla od tego rece. Moze i sie myle ale takie wrażenie odniosłem.
Mariusz jeśli twoja Ania nie ma nikogo to postaraj sie z nią spotkać i porozwawiać.
Może na początku bądz jej przyjacielem. Osobą na której moze zawsze polegać.
To też jest bardzo ważne a z biegeim czasu los pokaże czy jest wam pisane być razem. PAmietaj ty zrozumialeś że bez niej nie możesz żyć. Niech ona też to zrozumie ale sama. Jeśli to zrobi gwarantuje ci że będziesz wyysłał zaproszenia na ślub.
Moim zdaniem pod żadnym pozorem nie zrywaj z nią kontaktu. Nie odzywaj sie często ale raz na jakiś czas. Niech ona też pomyśli nad tym wszytskim.
Ludzie sie zmieniają i z odpowiednią motywacją potrafią przenieść góry.
Jeśli wam sie nie uda to przynajmniej będziesz miał świadomość że zachowałeś sie odpowiedzialnie i naprawde chialeś dobrze.
Rozejść sie z klasą to też jest sztuka. Nie ma co sobie wypowiadać waszych błędów bo to tylko pogorszy sytuacje.
Moja Ania kogoś ma i ja nie będe w to ingerowal. Jeśli będize z nim szczęśliwa to ja po części też ale jeśli mnie Kocha to wróci a ja wtedy będe najszczęśliwszym człowiekiem an świeci. Tak jak pisałem ci wcześniej. ONA TO MUSI SAMA POCZUĆ. I tu musimy wykazać sie oddaniem i cierpliwością, ale nie możemy wpaść w skrajność bo nigdy sobie sami życia nie ulożymy.
Mariusz wyśle ci krate piwa jak ja sie zejde z moją ukochaną. Tak sie mozemy umówić Smile
Trzymam kciuki za ciebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Warszawy

PostWysłany: Nie 16:39, 21 Paź 2007    Temat postu:

Wczoraj wysłałem do Ani sms-a, w którym prosiłem (dawałem do zrozumienia), że wolałbym się z nią nie kontaktować. Okazało się (nie wiem jak) ale sms dotarł do niej pusty. Gdy mi to dziś powiedziała nie mogłem w to uwierzyć. Sprawdzałem w wysłanych i mam cały tekst. Aniołki nade mną czuwają. Dziś wiem, że to była głupota. Ania zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jeszcze później oddzwoni (chce pogadać o swoim problemie).

Limak, ok, jeśli mi się ułoży to masz kratkę browaru !!!

Za Ciebie też trzymam kciuki, bo liczę na rewanż Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fenix




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:14, 21 Paź 2007    Temat postu:

jak tak na spokojnie czytam to co piszecie to widze ze wszystkie rozstania polegaja na tym samym, male nie porozumienie, chwila słabosci harakteru, złe słowo. Uczuc nie da sie usunąć z serca. Mam ogromną nadzieje ze wam obu sie ułoży że jednak Anie zrozumią co tracą...

Nurtuje mnie tylko jedno pytanie: widze ze wiekszość kobiet stara sie utrzymac kontakt, zastanawiajac sie nad tym nie wiem do konca jakie miec zdanie, bo z jednej strony gdy nie bedziemy trzymac kontaktu "uciekniemy" to wstapi w nas BÓL i to ogromny ale krótki. Zas z drógiej strony Jezeli bedziemi JEJ tzw. "przyjacielem" to będzie to ból bardzo zmienny uzależniony od tego co ONA robi co sie z nia dzieje, i oczywiscie z kim jest. Wydaje mi sie ze to bedzie najgorsze bo bedzie w nas ten bol bardzo dlugo. jak wy o tym myslicie jak sie zacowac z jednej strony KOCHAM i chciałbym z NIĄ konie kraść, ale z drogiej to ryzyko bólu długiego i wyczerpującego, żeby nie powiedzieć niszczącego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
limak




Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Nie 19:45, 21 Paź 2007    Temat postu:

Fenix muwiesz z sensem. Większość rozstań jest spowodawanych chwila słabości. Czasami innym poglądem co do niektórych spraw i zamiast porozmawaić to czasami snujemy domysły trzymamy to w sobie i w gruncie rzeczy wyładowujemy to na bliskich.
Ale mądry polak po szkodzie Smile
Z tą przyjaźnią też masz troche razji ale ja wole być przyjacielem. Jak można zerwać kontakt z osobą z którą sie było np Ja 5 lat. Nie ma szans. Takie zachowanie to głupia ucieczka od problemu. Chęć ulgi dal samego siebie.
Wiadomo nie będe z nią rozmawaił jaką ma mieć orkiestre na wesele z tym gościem ( podałem skrajnie hardcorowy przypadek ) ale jeśli czasami wraca ona późno ze uczelini czy z pracy a pada deszcz czy coś to chętnie ją podwioze do domu. Jeśłi będzie potrzebować notatek do szkoły czy rady (ale nie w sprawach sercowych bo narazie nie wytrzymałbym tego ale z biegiem czasu kto wie) to chętnie bym pomugł.
Takie głupoty ale ona będzie wiedziała że mozesz liczyć na Ciebie.
Tu nie było zdrady czy patoligi aby kogoś nienawidzieć. Poprostu głupi splot wydarzeń skumulowany w jeden dzień.
Szczeże to ja zrezygnowałem z powrotu Ani do mnie. Mam mała nadzieje ale nie wiąże z nią nic wielkiego.
Wole sie nie rozczarować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fenix




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:36, 21 Paź 2007    Temat postu:

dokładnie rozumiem o co Ci chodzi limak. Tylko boje się tej świadomości że trzeba bedzie na nią spojżeć jak na koleżankę bądź na przyjaciółke, ale jak to zrobić skoro tyle milosci we mnie? przecież każde jej spojżenie na mnie to jak swiatełko nadzieji... Oczywiście chciałbym być zawsze przy niej by miała we mnie wsparcie być jej oddechem, jej łzą, jej życiem, ale swiadomosc ze bede musial sie powstrzymywac od pokazywania uczucia... - to rani (teraz, nie wiem jak bedzie za jakis czas).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Warszawy

PostWysłany: Pon 7:51, 22 Paź 2007    Temat postu:

Wczoraj rozmawiałem z Anią przez telefon blisko pięć godzin. Obojgu nam czas ten upłyną miło i szybko (jak krótka chwila). Co dziwne zaczęliśmy rozmawiać o rzeczach, o których wcześniej nie rozmawialiśmy, rzeczach baaardzo istotnych w udanym związku. Poczułem ogromną ulgę po tym telefonie. Odnoszę wrażenie, iż dawała mi znaki, tak jakby się pytała, czy potrafiłbym taki być? ....... Co dziwnie ja właśnie taki jestem, tylko nie ujawniałem tego. Smutne jest to, że można z kimś być przez tak długo i nie wiedzieć o nim tak wiele. Byłem totalnie zaskoczony przebiegiem naszej rozmowy, do dziś jestem oszołomiony. Zaczynam jednak wierzyć, że wszystko się poukłada Smile
Jeszcze raz życzę Wam powodzenia,
M


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A.




Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:14, 22 Paź 2007    Temat postu: A.

Widzisz L., ja mam sytacje taką , że to ja chcę utrzymac kontakt...On nagle przestał do mnie pisac , kobiety chca utrzymywac kontakt , bo sa delikatne nie lubia ranic . Ja raniłam , traciłam i wkoncu stracilam a od ponad miesiaca nie umiem normalnie zyc...a po zerwaniu zamiast zrozumiec , robilam awantury i uwagi . Dlatego straciłam , Wierze że Wam się uda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Złamane Serca Strona Główna -> Nasze historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin